poniedziałek, 26 listopada 2012

Uśmiech, śmiech, dowcip.

Podczytuję przywiezione z Polski dla znajomej gazety. Profesor Bohdan Dziemidok w wywiadzie "Ze śmiechem, proszę pani, to czasem nie ma żartów" mówi iż "dowcip, żart to dzieło sztuki w skrócie. Wymaga kunsztu." Czytam i myślę...Lubię dowcip, żart - wydobywa z umysłu i języka pokłady mądrości. Ale - trzeba się tym językiem świetnie posługiwać. Z moją słabiutką znajomością niemieckiego mogę zapomnieć o tego rodzaju dowcipie. Cóż. Profesor mówi, że poczucie humoru wymaga umiejętności śmiania się także z samego siebie. Więc! To chyba najlepszy sposób dla mnie uczenia się języka - śmiać się z siebie i próbować dalej. Dziemidok przywołuje Tatarkiewicza: "humor to postawa tych, co biorą życie z humorem, objawia się nie wobec cudzych przygód, ale własnych, i do tego smutnych i niepomyślnych." I tak patrzę na swoje niepowodzenia w nauce języka i dopiero teraz, po kilku latach, zaczynam mieć do tego dystans. Czyżbym jednak nie miała poczucia humoru? 90-letni Tatarkiewicz, kiedy pytano go czy jest szczęśliwy, mówił, że tak i, że zawdzięcza to swym dwóm wadom: słabej pamięci pozwalającej mu na szybkie zapominanie przykrych rzeczy i kiepskiej wyobraźni, dzięki której nie martwi się na zapas. Piękne wady. Przykrócić wodze wyobraźni i pamięci a wchodzenie w obcy język i kulturę będzie łatwiejsze.
Pomijając dowcip, który chwilowo jest niemożliwy do realizacji w języku niemieckim dla mnie...myślę teraz o uśmiechu. Trudno mi ocenić poczucie humoru Austriaków, ale jedno wiem: uśmiech jest ich cechą piękną! Przynajmniej w tym regionie, w którym mieszkam. Ludzie uśmiechają się do siebie w każdej sytuacji spotkania! Pozdrawiają się przechodząc, przejeżdżając, spotykając. I do tej pory nie zauważyłam uśmiechu, który często widuję w Polsce - uśmiechu wymuszonego, uprzejmie wymuszonego. W pierwszych tygodniach pobytu w naszej miejscowości wręcz się ukrywałam, bo wiedziałam, że jak wyjdę, to zaraz zagadnie mnie ktoś z uśmiechem przechodzący akurat tą samą ścieżką. Osoby obsługujące w urzędach, sklepach uśmiechają się jak gdyby po to, by było fajniej, milej, żeby dzień był przyjemny. Nie dlatego, że muszą. Lubię Austriacki uśmiech. To cecha, która pomaga sympatyczniej żyć. Zauważyłam, że zachowując się tak samo w Polsce o wiele łatwiej się wszystko przyjmuje, załatwia sprawy. Wniosek - trzeba się tego uczyć. Nie zapominać o uśmiechu.
Co ciekawe - uśmiech pojawia się też w relacjach, które w Polsce nie są naturalne: np. do małych dzieci uśmiecha się KAŻDY!!: młody mężczyzna, chłopiec nastoletni też! i coś zagaduje!! W Polsce byłoby to odebrane ze zdziwieniem lub wręcz z oburzeniem!
Różnice kulturowe nawet w uśmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz